środa, 19 marca 2014

Rodzicielstwo To Magia

Tak, życie z dziećmi jest zaczarowane, pełne cudów i magii, każdy kolejny dzień uświadamia mnie w tym jeszcze bardziej. Gdzie jest ukryta magia macierzyństwa? Oj, nie jest wcale ukryta. Magią jest to, że dziecko potrafi więcej wysrać niż zje. Tak, to jest niebywały cud, który dotykał mnie wielokrotnie, oczywiście względem dzieci, a nie mnie samej. Innym magicznym zjawiskiem jest na przykład to, że pomimo migren, fochów dzieci, problemów, nieprzespanych nocy, nigdy nie zostały uderzone, a nie powiem, nie raz kusiło. Dzisiaj na przykład Dżordżina próbowała samodzielnie dokonać cudu, podczas spożywania posiłku, próbowała zmieścić prawie litr mleka w niewielkiej filiżance ozdobionej czerwonym kwiatkiem. Niestety cud się nie stał, fizyka okazała się silniejsza i biała ciecz swobodnie ciekła po dziecku, stole, ławce i podłodze, prosto na pysk psa, ukrytego pod stołem. Doceniam próbę samodzielności podjętą przez dziecko, jednak w przyszłości, postaram się stawiać mleko daleko poza zasięgiem jej sprytnych rączek. Cudem jest również to, że dziecko moje w nosie ma korzystanie z nocnika lub „tej anety”. Tak, pomimo wszelkich prób, tłumaczenia, przekupstwa, prośby i groźby, Dżordżina wali w pieluchę, a jak jej nie ma, to w gacie. A może to nie cud? Jakiś czas temu całkiem dobrze korzystała z tej cudownej formy wypróżniania na sedes lub żółciutki nocnik, jednak chyba zmieniła zdanie. Wredna bestia. I dzisiaj, podczas wycierania pokaźnego kupska córki, nie tylko z tyłka, ale od kolan aż po pachy, doszłam do wniosku, że to jest cud, że wciąż kocham to dziecko nad życie. Tak, to było bardzo poważne kupsko. I mówi się, że rodzice najbardziej czekają na pierwsze słowa dziecka, pierwsze kroki, pierwszy uśmiech…Owszem, ale ja tam najbardziej czekam na moment, kiedy nie będę musiała myć zasranego zadka swojej córki, cała reszta może poczekać. A i jeszcze jeden cud, że kocha się te dzieci pomimo wszystko i za wszystko.
Ps. to że matkom kupa nie śmierdzi, to mit jakiś tragiczny, capi, śmierdzi, cuchnie i wali, nie, nasz instynkt macierzyński nie blokuje (niestety) zmysłu powonienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz